sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 1

Justin
Jestem Justin i mam 18 lat. Mam wielki cel w swoim życiu - odnaleźć Belle, ale mówiąc fałszywym imieniem Chanel. Nie odpuszczę jej, za to że zabiła bardzo ważną dla mnie osobę - ciocię Jan. Ciocia Jan nauczyła mnie wszystkiego. Nauczyła mnie jak zabijać bez wyrzutów sumienia i jak kochać bez względu na wiek, sytuacje i wygląd. Dzięki niej żyje. Uratowała mnie przed rodzicami Chanel i właśnie wtedy zginęła. Nienawidzę ich! Zrobię wszystko, żeby się zemścić! Nikt nie stanie mi na drodze do upragnionej zemsty!

                                        
Rose
Jestem Rose. Mam 17 lat. Moim chłopakiem jest Chris. Bardzo go kocham. Chcę spędzić z nim całe życie. Tylko, że on... Jego życie jest po prostu nudne! Nie pasujemy do siebie. On nie potrafi się bawić jak ja! Ciągle prawi mi morały o tym, że prowadzę ostatnio dość imprezowe życie. Mam nadzieję, że sie zmieni, bo ja nie mam zamiaru tego wysłuchiwać. 

***
Rose
Może dzisiaj pojadę do Black Drug? Jasne! Tam zawsze jest Bell! Potrzebuje jej wsparcia!
 Wyjęłam z szafy krótkie spodenki obsypane brokatem i Crop Top fioletowy. Wzięłam prysznic, pomalowałam się, uczesałam włosy (miałam rozpuszczone bo w takich świetnie wyglądam). Wyglądałam strasznie sexownie. Wzięłam kluczyki do nowego Lexusa  LF-CC i pojechałam. Jechałam tylko kilka minut, bo autko nieźle śmiga. Kiedy byłam na miejscu wyszłam z mojej fury. Wtedy zauważyłam, że wszyscy obczajają moje auto i mnie. Mhm... Było świetnie! Od razu poszłam po moją przyjaciółkę Chanel (Tak naprawdę nazywa się Bell).

***

-Hej Bell! - krzyknęłam z oddali
-Hej Ross! - także krzyknęła
-Jak tam? - spytałam
-Świetnie! Zobacz tam...!-krzyknęła masakrycznie głośno, chyba wszyscy to usłyszeli i spojrzeli na chłopaka w oddali.
-Ale dupa...Ale zarywa do tamtej. Nie mam u niego szans.- powiedziałam z goryczą 
-Ross!-krzyknęła Bell
-Co znowu?!
-Przecież ty masz chłopaka! Haha- Zaczęła się ze mnie śmiać
-Hahaha... zapomniałam. Ale on w ogóle nie interesuje się mną. Nie dzwoni, nie pisze i nie przychodzi. - powiedziałam
-Oj, biedactwo!-krzyknęła Bell
Nagle zauważyłam że idzie w moją stronę niezła dupa. To był ten chłopak. Uśmiechnął się do mnie, a ja odzwzajemniłam uśmiech.

-Hej skarbie!-krzyknął
-Dla ciebie Pani skarbie - uśmiechnęłam się
- Hahaha, dobrze Pani skarbie- zaśmiał się.
Miał piękne orzechowo-miodowe oczy. Kiedy w nie patrzyłam tonełam. 
Siadł obok mnie i zamówił mojego ulubionego drinka "Sex on the beach". Kiedy już wypiliśmy zaprosił mnie do siebie, bo było już strasznie późno. Przyjęłam zaproszenie. Pojechaliśmy moim autem. Kiedy zobaczyłam jego dom nie wiedziałam co powiedzieć. Był wielki! Kiedy weszliśmy do jego domu siedliśmy na kanapie.
-Jestem Rose - powiedziałam
-A ja Justin, ale możesz mi mówić "książę z twojej bajki" - po chwili zaśmiał się
-A nazwisko jakie masz książę z mojej bajki? - spytałam 
- Bieber... A ty ?
-Lee... Rose Lee.
-Gdzieś już słyszałam to nazwisko...- powiedziałam
-Nie,nie, napewno nie... A znasz może Chanel Smith?-spytał się

-A co? Spodobała ci się?-spytałam z lekką zazdrością w głosie
-Nie! Bez przesady. Podobasz mi się ty.- powiedział, po czym się zarumieniłam.

-Aha. Nie wiedziałam. A propo Chanel to moja przyjaciółka.- powiedziałam
-A wiesz gdzie mieszka? - spytał
-Wiem, Jezu, jak tak bardzo ci się podoba to masz jej numer i ulice na której mieszka!- napisałam wkurzona telefon Chanel i ulice na której mieszka i wyszłam wnerwiona.

-Skarbie!-krzyknął. 
To ostatnie co usłyszałam z jego ust po czym odjechałam autem do domu.
Kiedy dotarłam do domu trzasnęłam drzwiami i zaczęłam płakać. Czyżby on kochał Bell a nie mnie?
Może jest coś ze mną nie tak? Zakochałam się w nim! Nie! Niestety zakochałam! I te jego piękne orzechowo-miodowe oczy i styl i piękny romantyczny głęboki głos.
Niestety to się stało, nad moim rozumem miało przewagę serce, które wołało Justin.

Justin
Nie wiedziałem jak to się mogło stać. Pierwszy raz jakaś dziewczyna mi się oparła, ale niestety ja się nie oparłem Rose. Miała piękne oczy. I chyba się we mnie zakochała. Przynajmniej na mnie tak patrzała. Próbowałem biec za autem, ale było na pewno za szybkie. Kiedy odjechała weszłem w internet i szukałem gdzie mieszka. Znalazłem! Od razu pojechałem pod podany w internecie adres. Ale najpierw pojechałem do Chanel (Tak na prawdę nazywa się Bella). Zapukałem mocno do drzwi, bo byłem tak blisko celu. Ale to co zobaczyłem, złamało mi serce. Drzwi otworzyła Chanel i... tak trudno to powiedzieć ale... Chanel i Rose. Moje serce wylądowało w gardle. Ale Rose była zrozpaczona, że przyjechałem do Chanel a nie do niej. Smutno mi było, kiedy zobaczyłem jak łza spływa jej po policzku. Spytałem się Chanel czy jutro będzie sama w domu. Odpowiedziała, że tak. Więc postanowiłem wszystko odłożyć na jutro. Ale kiedy Ross usłyszała, jak pytam się Chanel czy będzie sama w domu zaczęła płakać i wybiegła. Poczułem poczucie winy...

Chanel (Bella)
 Nie znam Justina, ale mam wobec niego dobre zdanie. Nie wiem czemu Ross bierze do siebie jego słowa. Wszystko co on powie do mnie, Ross bierze do siebie i myśli, że Justin coś do mnie czuje. Ale to nie prawda. Widziałam jak na nią patrzał. To jest piękne. Ale Ross nie będzie chciała z nim być, bo boi się zerwać z Chrisem. Chris jest niby taki romantyczny, miły, słodziutki, ale potrafi pokazać kto tu rządzi. Założę się, że ona nie chce zerwać z Chrisem, bo boi się, że on zrobi coś Jusowi. Wiem, że ona coś czuje do Justinka, bo dzisiaj o nim ciągle mi mówi. Tylko słyszę z jej ust : Justin to, Justin tamto, Justin, Justin, Justin.
Muszę jej pomóc zerwać z Chrisem. Trzeba spokojnie zacząć. Ale teraz pojadę do domu Rose, zobaczyc co się z nią dzieje. Pożegnałam więc Justina i jazda.

___________________________________________________________________________________

Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Komentarze może dodać każdy, nawet nie zarejestrowany.
Kiedy będzie 5 komentarzy dodam następny rozdział. Buźka!