środa, 16 kwietnia 2014

3. Life is so unpredictable

                      Czytasz = Komentujesz

*Chris*

Musiałem wszystko opowiedzieć Ross. A jak już opowiedziałem miała parę pytań.

-Po co byłeś u Justina?! - krzyczała
-Chciałem cię odzyskać, bo jesteś całym moim życiem, i dlatego... chciałem go zabić. - wymruczałem ostatnie słowa
-Czemu?! Zwariowałeś?! Zrobiłeś mu coś?! - nie panowała nad sobą a ja wiedziałem, że go dalej kocha.
-Nie, ale zabiłbym gnoja bo chce cię odzyskać!
-Ale jak to? - pytała i była nieco zdziwiona
-Bo ja dalej ciebie kocham. I nie pozwolę żebyś marnowała czas z takim kryminalistą! On jest niebezpieczny! Kiedy miałem się za niego już wziąć on mi groził!
-Jak to?
-Powiedziałem mu, że go załatwie, a on powiedział, że pierwszy mnie załatwi, bo już dużo osób załatwił. 
-Jak to! To niemożliwe... On... - była zdziwiona i lekko zrozpaczona
-Przepraszam, ale chciałem cię odzyskać. 
-Już mnie odzyskałeś. Takiego ciebie pamiętam. Ale nie bij mnie więcej.
-Dobrze księżniczko.


*Rose*

Po rozmowie mocno go przytuliłam, ale on wtedy musnął moje usta swoimi i przypomniało mi się jaki był kiedyś. Nie wiedziałam, że moje uczucie do Chrisa może odżyć. Ale to nie było to samo uczucie, które czułam do Justina. I trudno było mi pojąć fakt, że Justin miał już parę ofiar.
-Rose - powiedział Chris i uklęknął co mnie serio zdziwiło
-Tak? - spytałam się, nie wiedząc o co chodzi
-Chciała...Chciałabyś zostać moją dziewczyną? - spytał się dając mi róże, co mnie też zdziwiło bo jak do mnie przyszedł to jej nie miał.

Chwilę się zastanawiałam, ale przypomniało mi się jaki był kiedyś. I jak się dla mnie zmienił dzisiaj.

-Tak! - rzuciłam się na niego i całowałam go
Był duży stres i dużo myśli na sekundę. Ale ciągle myślałam o Justinie.
-Dzisiaj nie będzie moich rodziców na noc. - powiedziałam
-Mogę zostać, jak chcesz. - powiedział zadowolony
-Może chcę. Zrobimy sobie wieczór filmowy?
-Jasne. Chodźmy do wypożyczalni filmów.
- powiedział, a ja się zgodziłam

Do wypożyczalni pojechaliśmy autem Chrisa. Na miejscu otworzył mi drzwi od auta. To było takie romantyczne! Otworzył mi też drzwi do wypożyczalni. Poszliśmy do działu z filmami chyba romantycznymi i wzięliśmy "LOL" z Miley Cyrus. Potem poszliśmy do działu nie wiem jakiego, ale wiem że był tam "Spring Breakers" i go wzięliśmy. Przy kasie spotkaliśmy Justina. Kiedy Jus się odwrócił cała się zarumieniłam, ale Chris nie był zadowolony.
-Hej skarbie. - powiedział do mnie Justin
-Odwal się od niej! - krzyknął Chris którego targały emocje
-Masz coś do mnie? Mówiłem ci coś!- krzyknął Jus to Chrisa
-Co?! Chcesz go zabić?! Myślisz, że tak komuś zaimponujesz?! To się mylisz! Prędzej pójdziesz do pierdla!
- krzyczałam na Jusa bo nie potrafiłam sobie poradzić z tym że chciał zabić Chrisa. Ale dalej czułam że go kocham.
-Co bronisz swojego chłopaka?! Myślałem, że to mnie kochasz! - mówił, więc musiałam jakoś odpowiedzieć
-Tak, podobasz mi się, ale Chris by nie zabił kogoś od tak! On jest normalny, a nie pierdolnięty jak ty!
-Ja nie jestem pierdolnięty! Po prostu ciebie kocham! Tak trudno to pojąć?!
- krzyknął. To dało mi dużo do myślenia. Wtedy do wypożyczalni przyszła jeszcze Chan. No jeszcze jej tu brakowało.
-Ty jesteś z Chrisem?! Jesteś idiotką?! Po tym co ci zrobił?! - krzyczała i nie mogła przestać
-Co on ci zrobił?! - Jussa dopadała powoli furia
-On ją pobił! - krzyknęła Chan
-Zabiję cię skurwielu! - wkurzył się Justin po czym próbował dopaść Chrisa
-Nie rób mu nic! - krzyczałyśmy z Chanel
-Dopadnę cię, za to że ją dotknąłeś! - krzyczał, nie mogłyśmy go opanować
-Proszę nie rób mu krzywdy. To mój chłopak... - broniłam go
-Co?! Przecież z nim zerwałaś! Nie możesz z nim być! - krzyczała Chan
-Czemu?! Masz coś do mnie suko?! - krzyknął Chris do Chan.
-Przesadziłeś! Mówiłeś, że się zmienisz! To koniec! - krzyczałam do Chrisa. Wtedy Chris chciał znowu mnie pobić, ale Justin go powstrzymał. To było takie sexy.
-Przesadziłeś gnoju! Nie będziesz bił Ross!- krzyczał Justin trzymając Chrisa za gardło
- Justin zostaw go! Nie rób mu nic! - krzyczałam
-Powinienem go zabić! Ale jeśli mi zabraniasz. - mówił
Justin zostawił Chrisa. Po chwili Jus podszedł do mnie, i wziął mnie za rękę.
-Bardzo bolało kiedy ten dupek cię pobił? - spytał
-Trochę.
Wtedy Justin delikatnie musnął moje usta swoimi ustami.

*Justin*
Było świetnie! Namiętny całus Ross i w ogóle wszystko!
-Chciałabyś być moją dziewczyną? - spytałem
-Nie... Żartuje! Jasne, że tak! Chcę! - krzyknęła
-Ale wypożyczymy te filmy? - zapytałem
-Jasne! I zrobimy sobie wieczór filmowy... - mówiła tym swoim podniecającym głosem.
Po wypożyczeniu filmów pojechaliśmy do mojego domu. Na mój niefart byli tam też moi rodzice. Kiedy weszliśmy z Ross do domu od razu mnie zawołali.
-I jak Chanel? - pytali
-Nie mogę tego zrobić.
-Czemu? Przecież musisz pomścić ciocie Jan.
-Ale Chanel to przyjaciółka Rose.
-Nie możesz teraz odrzucić tej roboty!
-Ale mamo, tato, ciocia nauczyła mnie jak kochać mimo sytuacji. I właśnie tak kocham Ross.
-Ale pamiętaj, synu, twoja przeszłość ma wgląd na twoją przyszłość, a pamiętasz, kim kiedyś byłeś...


Po tych słowach odszedłem od rodziców do pokoju gdzie była Ross. Przyznam, że bylem kiedyś zabójcą... Każda która wpakowała mi się do łóżka została zabijana. Trochę ich było... Ale się zmieniłem. Nie zrobiłbym tego Rose. Poszedłem więc do Ross i opowiedziałem wszystko, oprócz historii o Chanel.
-Ross, skarbie, muszę ci coś powiedzieć... - nabrałem trochę odwagi, ale było to trudne - Bo ja byłem kiedyś całkiem inny... Ja byłem zabójcą - teraz odwaga ze mnie całkiem zeszła.
-Co? Nie, nie. Żartujesz prawda? - jej zdziwienie było nie do opisania
-Nie. Ja zabijałem dziewczyny, które wpakowały mi się do łóżka.
-Nie! To nie może być prawda! Czyli ja jestem kolejna?!
- oburzyła się
-Nie! Skarbie! Ja już dawno z tym skończyłem!
-Nie wierzę ci! Jak mogleś?!
- ten krzyk i łzy w jej oczach były straszne!
Zaczęła krzyczeć, a kiedy skończyła wybiegła z domu. Dokładnie wybiegła, bo do mojego domu przyjechaliśmy moim autem. Pobiegłem za nią.

*Rose*

Jak on mógł mi to zrobić?! Wybiegłam z jego domu. Kiedy zauważyłam, że Jus biegnie za mną skręciłam do lasu, a on także skręcił. Nagle zobaczyłam jakąś postać w lesie. Ale nie miałam czasu na panikę i biegłam dalej. Justin biegnąc za mną krzyczał ciągle "Skarbie". Jego głos powoli zanikał. Ale kiedy już minęłam postać stojącą w lesie nie słyszałam Justina. Przestraszyłam się. Nie wiedziałam co zrobić... W końcu wpadłam na pomysł. Byłam bardzo przerażona. Kiedy biegłam weszłam na internet w telefonie, bo mam aplikację która odszukuje gdzie jest numer telefonu. Sama nie wiem skąd znałam numer Justina ale wpisałam go do aplikacji. Wtedy poczułam strach. Aplikacja pokazywała, że jest na ulicy Black Road, a najgorsze było to, że w miejscu, gdzie jest gang. Musiałam mu pomóc, bo mimo faktu, że był mordercą, dalej go kochałam. Pobiegłam więc do sklepu z bronią. Kupiłam wiatrówkę PCA ZORAKI HP-01 . Wyjęłam auto z garażu i pojechałam na Black Road. Było strasznie. Kiedy wyszłam z auta, próbowałam po cichu wejść do pomieszczenia gangu. Aż w końcu byłam na tyle blisko, że usłyszałam czyjś głos. To był Chris. Nie słyszałam nikogo innego oprócz Justina i Chrisa. Już skojarzyłam, że Chris chce mu coś zrobić. Nie miałam innego wyboru, więc weszłam do pomieszczenia gdzie był  Chris i Justin. Chris zaczął śmiać się jak jakiś idiota, ale ok. Wziął nóż i chciał podciąć szyję Justinowi. Nie mogłam na to pozwolić i strzeliłam. Nie wiedziałam kiedy i jak to się stało, bo zrobiłam to pod wpływem emocji. Wyzwoliłam Justina, który był przywiązany do krzesła. Kiedy chciał mnie pocałować zauważyłam, że krwawi mu ramię. Zadzwoniłam po karetkę dla Chrisa, a wraz z Jusem pojechaliśmy do mnie do domu. Podtrzymując Jusa, który był bardzo słaby, weszliśmy do domu. Dom był pusty bo rodzice jeszcze pracowali. Jus siadł na sofie, a ja poszłam po apteczke. Kiedy wróciłam do Jusa otworzyłam apteczke. Strasznie jęczał z bólu. 

-Teraz może trochę boleć-powiedziałam i lekko przetarłam ranę azotanem srebra
-Agh... - szepnął
-Już po bólu - uśmiechnęłam się po czym na ranę nałożyłam wyjałowioną gazę, którą owinęłam później opatrunkiem.
-Dziękuję, skarbie.
-Jesteś przemęczony. Pójdź pod prysznic i połóż się spać.
-Ale mogę z tobą spać?
-Możesz...
-To ja idę pod prysznic.
- powiedział, a kiedy wstał pocałował mnie w policzek.
Kiedy poszedł pod prysznic zadzwoniłam do Chrisa.
-Hej...Chris - powiedziałam lekko przejęta
-Hej, co chcesz?
-Jak się czujesz?
-Po tym jak dostałem kulkę w nogę od dziewczyny którą kocham...Mhmm...Daj mi się zastanowić...Raczej nie zbyt zajebiście.
- powiedział
-Przepraszam, ale nie dałeś mi wyboru. A jakbyś spróbował podciąć Justinowi gardło, to byś dostał kulkę w łeb.
-Haha...(ałć)
-Co się stało?
-Trochę boli noga.
-Już cię przepraszałam.
-Spokojnie... spokojnie.
-Dobra, ja już idę, pa.
-Cześć

Nagle przyszedł Justin.
-Z kim rozmawiałaś? - jak się denerwował by taki słodki
-Z Chrisem..
-Po co?
-Zapytać jak się czuje...
-Aha. 


*Justin*

Byłem strasznie zazdrosny, że Ross rozmawiała z Chrisem, ale nie dawałem po sobie tego poznać. Po tej rozmowie Ross poszła pod prysznic, a ja się przebrać. Na noc założyłem trochę za dużą bluzkę do koszykówki i do tego spodnie do kosza. Ross przyszła w samym ręczniku, co przyznam, że mnie kręciło.
-Nie patrz na chwilę, chcę się przebrać. - mówiła
-Dobrze,dobrze - powiedziałem
Kiedy się odwróciła, ja wraz z nią. Zmysłowo zsuwała z siebie ręcznik, po czym założyła na siebie bluzkę dokładnie taką samą jaką miałem na sobie ja i spodenki do kosza. Noc też była wspaniała. Może do niczego nie doszło, ale Ross była ciągle we mnie wtulona.
*Chanel*
Kiedy wszyscy wyszliśmy z wypożyczalni i wróciłam do domu. Wtedy przyszedł do mnie Chris.

-Hej piękna - powiedział, ale ja nie wiedziałam co powiedzieć, bo chyba się w nim zakochałam.
-Hej - powiedziałam przygryzając dolną wargę.
-Mam do ciebie prośbę, kotku... - mówił do mnie takim super głosem że byłam blisko podniecenia
-Jaką...
-Chciałabyś zostać moją dziewczyną?
-Tak!
- skoczyłam na niego.
Wtedy poczułam, że naprawdę się zakochałam.

*Chris*

Chanel mnie nie obchodzi. Chcę wywołać zazdrość w Ross. Chan jest taka naiwna.
-Chciałabyś pójść ze mną na imprezę do Black Drug?
-Jasne.
- powiedziała Chan
Wiedziałem, że Ross tam będzie, bo zawsze tam chodzi. Kiedy Chan się ubrała pojechaliśmy na party. Ale na imprezie nie widziałem Ross. To było dziwne, bo ona by nie zrezygnowała z takiej okazji. Po chwili pod budynek podjechało czarne lamborghini murcielago. Wyszedł z niego Justin i Ross. Ross była ubrana w taką seksowną sukienkę, że trudno było mi się powstrzymać.


Tylko była bez tej kurtki.

Grr... Justin objął ją  w talii. A kiedy zobaczył Chan zaprosił ją do siebie do domu, przy Ross. 


*Rose*

A mnie nie zaprosił! Nie będę marnowała na niego czasu, kutas...
Wybiegłam z tam tąd i pojechałam taksówką do detektywów. Na miejscu weszłam do wcześniej mi znanego gabinetu.

-Dzień dobry. Mam prośbę.. - powiedziałam
-Dzień dobry. Po to tu jestem aby przyjmować zadania - powiedziała kobieta z lekkim uśmiechem.
Dałam jej zdjęcie Justina i Bell.

-To mój chłopak, a to moja przyjaciółka. Chciałabym, żeby pani od razu zaczęła. - podałam jej niezbędne informacje i pojechałam z nią pod dom Justina.
Akurat podjechał pod dom z Chan. Wtedy zaczęłam płakać. Kobieta mnie uspokajała, nie spuszczając oka z Justina. Kobieta obserwowała dom kiedy ja weszłam do środka bez niej. Usłyszałam głos, który doprowadził mnie do piwnicy. Nie chciałam tego zobaczyć. Justin popchnął Chan w stronę jej rodziców, a oni zaczęli jej grozić. Nie znałam Justina od tej strony. Już wtedy wiedziałam, że wykorzystał to że go kocham, aby znależć Chanel. Wtedy wbiegłam tam gdzie stała Chan i zaczęłam krzyczeć.
-Jesteś dupkiem! Nienawidzę cię! Zabijcie mnie, a Chanel zostawcie!
-Ciebie...Może być. Odejdź Bella do swojego domu. A ty Ross stań tutaj. Jak chcesz być zabita?
- spytali mnie rodzice Justina
-Nie! To nie tak miało być! Mówiliście, że ją zostawicie! Nienawidzę was! - krzyknął Justin do swoich rodziców.
-Nie pierdol! Ty  wszystko zaplanowałeś! To po to ze mną byłeś! Żeby rozkurwić Chan!
-Nie! Ja ciebie kocham! Ale rodzice Chan zabili moją ciocie!
-Aha... To jest twój pretekst żeby ją zabić!? Ochujałeś?!
-Ale ja na prawdę ciebie kocham! Zabijcie mnie!
- krzyknął Justin, ale nie pozwoliłam na to.
-Nie! Zróbcie to szybko, ale zabijcie mnie! Jak chcecie. Ale zostawcie Justina i Bell! - krzyknęłam
-Nie zabije nikogo. Nie jestem mordercą. Nie mówiłem Justinowi, ale z Bell nie chcieliśmy nic zrobić. Po prostu mieliśmy wraz z matką Justina i Bell pogadać o tym co zrobili jej rodzice.- powiedział tata Jusa
Wtedy Justin podszedł do mnie i próbował wziąć mnie za rękę, ale się nie dałam.
-Okłamałeś mnie. Chciałeś być bliżej Chan, a nie bliżej mnie. Uwierz, że to zabolało. - powiedziałam
-Nie! Ja się w tobie naprawdę zakochałem. Nie jestem jakimś skurwielem!
-Nie będę twoją zabawką! To koniec!
- krzyknęłam

Właśnie wtedy podjęłam najgorszą decyzje w moim życiu. Wyprowadziłam się do City Of The Lost Item. 

______________________________________________

I jak się podoba rozdział? Komentujcie. Obserwujcie. Jesteście ciekawi  co Ross będzie robiła w City Of The Lost Item? Przy kolejnym rozdziale pojawi się nowa postać. Będzie dobra czy zła? Przeczytajcie to się dowiecie.
                                       Czytasz = Komentujesz